Śmierć robotnika
Strajki robotników i chłopów wpisały się w codzienność okresu międzywojennego, a podczas ich tłumienia niejednokrotnie ginęli ludzie. Szacuje się, że w latach 1932-1937 manifestacje kosztowały życie 818 osób. Największy zryw miał miejsce w połowie sierpnia 1937 r. Jego organizatorem było Stronnictwo Ludowe, domagające się przywrócenia w kraju porządku i bezpieczeństwa, a chłopom – prawa do życia.
Wielki Strajk Chłopski trwał 9 dni. W wyniku policyjnej interwencji aresztowano wówczas ok. 5 tys. ludzi, a 44 manifestantów straciło życie.
Nic dziwnego, że w tych okolicznościach dużym uznaniem mediów w II RP cieszyła się praca Pearla Bergoffa. Prowadził on w Nowym Jorku biuro zajmujące się skutecznym tłumieniem strajków, a jego sława wyszła poza USA.
29 lipca 1936 r. „Ilustrowany Kuryer Codzienny” pisał o nim:
„Bergoff to człowiek, który od 27 lat z pomocą armji robotników i urzędników potrafi zdusić każdy strajk. Bergoff nie jest tani ale trzeba zważyć, że człowiek ten musi trzymać do dyspozycji w każdej chwili gotową armję łamistrajków. I on sam nie jest pewny życia. Jest to człowiek najbardziej znienawidzony w U.S.A.”.
W czasie publikacji artykułu Bergoff, nazywany za Oceanem „Czerwonym Demonem”, miał stłumić 172 wielkie strajki. Gazeta podkreśliła przy tym, że ta oryginalna działalność nie byłaby dozwolona w żadnym kraju na świecie, gdyż tylko w Stanach Zjednoczonych publicznie chroni się profesję łamistrajka.