Ideologiczne burzenie i kastrowanie zabytków
Ostatni dzień pierwszego miesiąca powstania, jego trzydziesty pierwszy dzień. W planach dowództwa AK powstanie miało trwać kilka dni. Warszawę miano odbić wycofującym się nazistom, a władze cywilne i wojskowe Polskiego Państwa Podziemnego miały oficjalnie powitać oddziały sowieckie, jako gospodarze samodzielnie wyzwolonej stolicy. Wbrew owym planom, 31 sierpnia 1944 roku, powstańcy podjęli w nocy nieudaną próbę połączenia Śródmieścia z upadającym Starym Miastem.
Tego dnia nastąpiło całkowite zniszczenie Pasażu Simonsa. Dziś prawie nikt z warszawiaków o nim nie pamięta. A był to ogromny, nowoczesny, wielofunkcyjny kompleks handlowo-usługowy, zbudowany w l. 1903–1906, u zbiegu ulic Długiej i dawnej Nalewek. Podczas obrony Warszawy w 1939 roku – gdy zniszczeniu uległo około 10% zabudowy miasta – w wyniku bombardowania, Pasaż uległ częściowemu spaleniu, a uszkodzoną część rozebrano. Podczas powstania warszawskiego Pasaż Simonsa był redutą, którą powstańcy blokowali dostęp do Starego Miasta. Dlatego był stale ostrzeliwany przez artylerię i bombardowany z powietrza. W jego obszernych i solidnych podziemiach ulokowano punkt sanitarny i schron dla cywilów. Jego koniec przyspieszył wybuch pojazdu Borgward IV (ciężkiego nosiciela ładunków wybuchowych, mogących być detonowanymi zdalnie), który poważnie go uszkodził.
31 sierpnia Pasaż zawalił się od bomb sztukasów, stając się grobem około trzystu osób (większość stanowili obrońcy z batalionu Chrobry I). Część podziemi przebadano w 1947, ekshumując około 1/3 z szacowanej liczby ofiar. Większość pozostałych piwnic do dziś nie była eksplorowana. Dziś tereny Pasażu Simonsa znajdują się w pięknie zrewitalizowanym Ogrodzie Krasińskich, nieopodal ścisłego centrum Warszawy. Pamiątką po Pasażu jest pomnik i wystające z ziemi resztki żelbetowych fundamentów i słupów. Figuruje na długiej liście obiektów zniszczonych podczas i po zakończeniu powstania warszawskiego. Jest też na innej, krótszej liście: konstrukcji nieodbudowanych.
Osobny rozdział dziejów Warszawy to jej odbudowa po 17 stycznia 1945, czyli zajęciu przez Armię Czerwoną i 1 Armię Wojska Polskiego. Organizacyjnie za podniesienie miasta z ruin odpowiadało Biuro Odbudowy Stolicy (BOS). Z jednej strony nie można mu odmówić zasług. W roku 2011 UNESCO wpisało akta BOS na listę „Pamięć Świata”. Ale prawdą jest i to, że liczne ocalałe kamienice (także w dzielnicach, gdzie zniszczenia były największe!), które po wojnie miały tylko nadpalone dachy i najwyższe kondygnacje, BOS kazało zniszczyć – mimo, że było to niezgodne z ówczesnym prawem.
Innym nurtem powojennych „porządków” – nie tylko w Warszawie – była tzw. akcja skuwania tynków. Niszczono to, co przetrwało wojnę: bezcenne elementy ozdobne kamienic ze wszystkich okresów historycznych i stylów architektonicznych, jak rzeźby, dekoracje roślinne, detale rzeźbiarskie w postaci zwieńczeń budynków, przedstawienia antropo- i zoomorficzne czy witraże. Słowem: wszystko, co wykraczało poza „ideał” gołych, płaskich ścian.
Owo podejście można porównać do „przeciwieństwa baroku”, którego przesadne nagromadzenie środków artystycznych określano łacińskim „horror vacui”, czyli „lęk przed pustką”. Oficjalnie zwano to „modernizacją”, „unowocześnianiem”. Tłumaczono, że kamienice, niegdyś zajmowane przez bogaczy, trzeba odrzeć z ich burżuazyjnego charakteru, niepasującego do ich nowych lokatorów: ludu pracującego.