Żołnierz mały

Żołnierz mały

‘W pamięci ten żołnierz mały,
Który ocalił Lwów.
Dla Polski chwały:
Czapka większa od głowy,
Pod którą widać włos płowy.
A na obszernym mundurze
Jak ze starszego brata
Na łacie łata,
Dziura na dziurze’.

To fragment wiersza Henryka Zbierzchowskiego pt.: ‘Lwowski listopad’, a ‘Żołnierz mały’ to 13-letni gimnazjalista, szeregowiec Antoni Petrykiewicz, jedno z Orląt Lwowskich. To najmłodszy kawaler Virtuti Militari (co po łacinie znaczy ‘Cnocie wojskowej’), najwyższego polskiego odznaczenia wojennego. Zaś 21 listopada 1918 poległo inne Orlę Lwowskie, 14-letni Jurek Bitschan. W liście pozostawionym dzień wcześniej w domu napisał:

‘Kochany Tatusiu! Idę dzisiaj zameldować się do wojska. Chcę okazać, że znajdę tyle sił, by służyć i wytrzymać. Obowiązkiem moim jest iść, gdy mam dość sił, bo braknie ciągle ludzi do oswobodzenia Lwowa’.

To dzięki takim bohaterom jak Bitschan, tego samego dnia Polacy wyparli oddziały ukraińskie ze Lwowa. Każda wojna jest straszna, ale ta była jedną z najgorszych. Po pierwsze: Lwów w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów był miastem wielu kultur i wyznań. Ale po XIX w. i formowaniu się nowoczesnych narodów, Lwów mógł być polski albo ukraiński. Po drugie: największej tragedii doświadczyły rodziny polsko-ukraińskie. Różnych światów, ale przenikających się od wieków na małej, wspólnej ojczyźnie, nawet siłą nie dało się rozdzielić.

Chyba najbardziej ludzką odsłoną tych walk było wspólne zdjęcie zrobione podczas krótkiego zawieszenia broni. Na fotografii stoją obok siebie koledzy z klasy, pracy i uczelni. Ci sami, którzy dopiero co strzelali do siebie i wkrótce do strzelania mieli wrócić. Po trzecie: w najbliższych miesiącach okazało się, że dla jednych i drugich największym zagrożeniem byli bolszewicy. I to przeciwko nim należało się zjednoczyć.