Żądamy amunicji

Żądamy amunicji

Do dwudziestego czwartego dnia powstania warszawskiego, 24 sierpnia 1944 roku, hitlerowcy obrócili Stare Miasto w ruinę. Mimo to powstańcy bronią zajmowane rumowiska przed nieustannymi atakami nazistów. Za pośrednictwem Stacji Nadawczej Armii Krajowej „Błyskawica” nadano wiersz „Żądamy amunicji” autorstwa Zbigniewa Jasińskiego (1908–1984):

Tu zęby mamy wilcze, a czapki na bakier,
Tu nas nikt nie płacze w Walczącej Warszawie.
Tu się Prusakom siada na karku okrakiem
I wrogów gołą garścią za gardło się dławi.

A wy tam wciąż śpiewacie, że z kurzem krwi bratniej,
Że w dymie pożarów niszczeje Warszawa,
A my tu nagą piersią na strzały armatnie,
Na podziw wasz, na śpiewy i na wasze brawa.

Czemu żałobny chorał śpiewacie wciąż w Londynie,
Gdy tu nadeszło wreszcie oczekiwane święto!
U boku swoich chłopców walczą tu dziewczęta
I małe dzieci walczą, i krew radośnie płynie.

Halo! Tu serce Polski! Tu mówi Warszawa!
Niech pogrzebowe śpiewy wyrzucą z audycji!
Nam ducha starczy dla nas i starczy go dla Was!
Oklasków nie trzeba! Żądamy amunicji!

Tego samego dnia Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (tzw. rząd lubelski) wydał dekret o wprowadzeniu do obiegu – wydrukowanych w Moskwie – nowych banknotów polskich, rzekomo wyemitowanych przez – nieistniejący jeszcze – Narodowy Bank Polski, powołany sporo później, bo 2 lutego 1945 roku. Przed tą datą, formalnie prawo emisji pieniądza miał wyłącznie Bank Polski Spółka Akcyjna, utworzony w 1924 roku.

W Polsce istnieje wiele tablic wmurowanych w ściany budynków lub spojonych z wolno stojącymi głazami, na których wyryta jest sentencja: „Miejsce uświęcone krwią Polaków poległych za wolność ojczyzny”. W dolnej części każdej z tablic przeciwnik nazwany jest „hitlerowcami”.

„Hitlerowiec” – czyli zwolennik Hitlera – to wyraz upowszechniony w okresie PRL-u, właściwie tożsamy z wyrazem „nazista”. Nie należy go mylić z wyrazem „faszysta”, czyli zwolennikiem faszyzmu, włoskiego ruchu politycznego. Ale dlaczego na wspomnianych tablicach wróg to hitlerowcy a nie Niemcy?

Po pierwsze: po przyłączeniu w 1938 roku Austrii do III Rzeszy, jej armię włączono do nazistowskiej machiny wojennej. Stąd w wojnie obronnej 1939 roku Polacy walczyli nie tylko z Niemcami, ale i Austriakami oraz ludźmi z innych krajów, przyznających się do niemieckości i niejako sprowadzanych przed wojną do Niemiec nie tylko z Europy, ale i innych kontynentów.
Po drugie: jednym z głównych „produktów” pseudo-rasowej ideologii hitleryzmu był swoisty „zakon” Oddziałów Ochronnych, znanych pod skrótem SS (niem. Schutzstaffel), mający dostarczać „nowego” człowieka, przyszłą elitę III Rzeszy. Selekcja do SS początkowo była bardzo rygorystyczna, ale z czasem – także wobec niepomyślnego przebiegu wojny – kryteria obniżono.

W ten sposób nie tylko do Wehrmachtu, ale i do Waffen-SS (zbrojne formacje SS) zaczęto przyjmować obcokrajowców. Nawet tych, których z trudem wedle doktryny nazizmu można by było nazwać „swoimi”. W samym Waffen-SS służyli przedstawiciele około trzydziestu narodowości, nie licząc tych, których naziści uznali za osoby „narodowości niemieckiej”, czyli tzw. folksdojczów – mimo, że „niemieckość” wielu z nich była mocno naciągana. Właśnie dlatego pisanie o Niemcach zamiast hitlerowcach lub nazistach jest błędne, skoro nie oddaje międzynarodowego charakteru ruchu nazistowskiego. Tak samo jak międzynarodówki komunistycznej nie tworzyli jedynie Rosjanie, choć z oczywistych względów ich rola była dominująca.

Po trzecie: znaczna większość wspominanych tablic powstała w okresie PRL-u. A wtedy byli „dobrzy”, „wschodni” Niemcy (czyli Niemiecka Republika Demokratyczna, NRD) i „źli”, „zachodni” (czyli Republika Federalna Niemiec, RFN). Pisanie po prostu o Niemcach było więc polityczną niezręcznością. Dodajmy, że w testamencie politycznym – pisanym na kilka godzin przed samobójstwem w berlińskim bunkrze – Adolf Hitler oświadczył, że nazizm skończy się wraz z jego śmiercią. Stąd powojenne ruchy nawiązujące do nazizmu nazywane są „neonazistami” lub „postnazistami”.