Z pomocą powstaniu

Z pomocą powstaniu

Mimo trudnej sytuacji politycznej i wojskowej, liczni żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego chcą dotrzeć do Warszawy, aby wesprzeć powstańców. Nocą z 18 na 19 sierpnia jedna grupa powstańców atakuje z Sadyby na Wilanów i Wolicę, by wesprzeć drugą grupę, pod dowództwem ppłk. Mieczysława Sokołowskiego ps. Grzymała, przebijającą się do miasta z Lasów Chojnowskich i Kabackich.

Nie zdobyto silnie obsadzonego Pałacu w Wilanowie. Dotkliwe straty powstańców. Na Sadybę przebija się ok. 370 dobrze uzbrojonych żołnierzy, reszta wycofuje się do lasów. W nocy z 19 na 20 sierpnia na Sadybę dociera jeszcze kilka plutonów z Lasu Kabackiego. W tym samym czasie z Puszczy Kampinoskiej na Żoliborz próbuje przebić się grupa powstańców (ok. 550 żołnierzy) pod dowództwem mjra Alfonsa Kotowskiego ps. Okoń. Części oddziału nie udaje się dotrzeć do stolicy – po utracie łączności z dowództwem wracają do puszczy.

„Przychodzili chłopcy, młodzi powstańcy, zbierali butelki na benzynę. Nawet mój sąsiad z przeciwka, dosłownie może trzy lata starszy ode mnie, chłopak uciekł mamie po prześcieradle. Zamknęła go – bo powiedział, ze idzie do powstania, a on po prześcieradle uciekł, i patrzymy – na podwórko wchodzi on: w hełmie, przepasany pasem, no i zbierał butelki. Matka go zobaczyła, do niego z pasem, a on w nogi, jak ja go zobaczyłem, taki dumny, przyszedłem z tego podwórka. Mówię – Mamusiu, ja też idę do powstania! A mama tak bardzo poważnie mnie potraktowała. Mówi – Dobrze syneczku, zaraz Cię ubiorę. Załóż czapeczkę, założyłem czapeczkę, załóż jesioneczkę, założyłem jesioneczkę. No to co? Żegnamy się? Ja się rozpłakałem i się nie pożegnałem” – wspomina ksiądz Stanisław Maciej Kicman, który przeżył Rzeź Woli mając 7 lat.

19 sierpnia grupa bojowa Reinefartha – jeden z oddziałów, który niewiele wcześniej dokonał ludobójstwa na Woli – naciera na Stare Miasto. 10 batalionów piechoty i 2 saperów wspiera: 9 czołgów Tygrys, 20 dział szturmowych, moździerz kalibru 600 mm (a więc o średnicy dwukrotnie większej, niż typowe wiadro), 50 goliatów i ogień z pociągu pancernego z okolic Dworca Gdańskiego. Mimo owej ogromnej siły ognia, powstańcy odpierają szturmy. Trwa obrona gmachu głównego Politechniki.

Generał dowodzący korpusem węgierskim oznajmia dowódcy hitlerowskiej 9 Armii, że „użycie jego dywizji dla zapobieżenia dopływu posiłków polskich do Warszawy nie da żadnego skutku. Ludność polska zawsze odnosiła się życzliwie do Węgrów, dzięki trwającej od kilkuset lat tradycyjnej przyjaźni. Wojska generała skłonne są raczej do bratania się z ludnością. Wojsko jest jeszcze w rękach oficerów, choć nie wiadomo jak długo”. Dowódca 9 Armii rezygnuje, oceniając wartość bojową owej dywizji jako „prawie żadną”. Zaś Radio Berlin po raz kolejny podaje fałszywą informację o stłumieniu powstania.