Wszyscy zdechniecie z głodu
Na początku XX wieku Łódź była prężnie rozwijającym się miastem industrialnym. Funkcjonowały tam między innymi fabryki przemysłu włókienniczego, które dla swych właścicieli zarabiały krocie.
Jednocześnie w aglomeracji bardzo zaniedbano infrastrukturę transportową, techniczną i społeczną. Mimo to dogodne położenie miasta oraz szanse na znalezienie zatrudnienia, przyczyniły się do gwałtownego napływu ludzi szukających lepszego życia. Rzeczywistość ówczesnej Łodzi doskonale sportretował Władysław Reymont w powieści „Ziemia Obiecana”. Tytuł ma wydźwięk ironiczny, bowiem osiągnięcie sukcesu materialnego w Łodzi było możliwe tylko dla nielicznych. Tysiące robotników pozbawionych zabezpieczeń socjalnych wykonywało nieludzką pracę, za którą otrzymywało bardzo niskie zarobki. Sytuacja ta powodowała piętrzące się napięcia i liczne protesty społeczne.
Tymczasem w listopadzie 1906 r. administracja fabryki Ignacego Poznańskiego zdecydowała o zwolnieniu z pracy 98 robotników zaangażowanych w ruch socjalistyczny. W obronie kolegów wystąpiła cała załoga, wobec czego Poznański zdecydował się na zamknięcie fabryki, pozbawiając również resztę pracowników możliwości utrzymania. W ramach solidarności z Poznańskim, sześciu innych fabrykantów zamknęło 22 grudnia swe zakłady. W środku zimy, 25 tysięcy robotników, łącznie z rodzinami, co w sumie daje liczbę ok. 100 tys. osób, zostało pozbawionych środków do życia. O sytuacji rozpisywała się zagraniczna prasa, a zwolnieni z pracy zyskali przychylność społeczną. W ostatnim dniu stycznia 1907 r. delegacja pracowników zwróciła się do Poznańskiego z prośbą o uruchomienie fabryki i przywrócenie ich do pracy. „Wszyscy zdechniecie z głodu” – mieli usłyszeć w odpowiedzi bezpośrednio z ust zamożnego fabrykanta.
Ostatecznie lokaut łódzki zakończył się dopiero w kwietniu 1907 r. Był to jeden z najbardziej dramatycznych epizodów w dziejach miasta włókniarzy