Wróg jednoczy
Bycie historykiem to, jak u dziennikarzy czy prawników, sztuka zadawania właściwych pytań i udzielania dobrze uargumentowanych odpowiedzi. Na przykład: co gdyby Konrad Mazowiecki nie sprowadził Krzyżaków? Czy Polska sprzymierzyłaby się z Litwą? Czy uwaga Polaków tak samo na kilka wieków kierowałaby się ku wschodowi? Może na południe lub zachód?
Zagrożenie krzyżackie było jednym z katalizatorów zjednoczenia Polski po rozbiciu dzielnicowym. Później, ta sama groźba, wsparta ich sojusznikami z południa – Luksemburgami z Czech i Węgier – wymuszała reformy i sprawność odnowionej monarchii piastowskiej. Dzięki Krzyżakom zniknęło zagrożenie, z którym książęta piastowscy nie mogli sobie sami poradzić.
23 czerwca 1262 r. Litwini, podczas jednego z licznych najazdów, zdobyli i spalili Jazdów, zabili księcia mazowieckiego Siemowita I, a jego syna Konrada uprowadzili. Było to tam, gdzie dziś w Warszawie są Plac na Rozdrożu i Zamek Ujazdowski. Warszawa chyba jeszcze nie istniała, skoro jej nazwę pierwszy raz zapisano w 1313. A 23 czerwca 1264 Polacy zwyciężyli Jaćwingów pod Brańskiem na Podlasiu. Wcześniej pogańscy najeźdźcy dotarli aż do Gór Świętokrzyskich. Pogańskie ludy bałtyjskie – Jaćwingowie, Litwini i Prusowie – byli trudnymi sąsiadami.
Pamiętajmy, że po upadku pierwszej monarchii piastowskiej w 1038, najeździe Brzetysława czeskiego i ucieczce z kraju Mieszka II, Mazowsze miało się całkiem nieźle. Na krótko usamodzielniło się pod rządami Masława, który choćby częściowo uchronił Mazowsze przed anarchią i chaosem, jakie stały się udziałem innych regionów. Później jednak, w wyniku wspomnianych najazdów pogan, Mazowsze zaczęło odstawać od reszty ziem polskich. Trzeba było podbicia przez Krzyżaków Jaćwingów i Prusów oraz małżeństwa Jadwigi z Jagiełłą, aby na Mazowszu zapanował względny spokój, choć w całości znalazło się w granicach Korony dopiero w 1526 roku.