Wolność słowa

Wolność słowa

W 1968 w Czechosłowacji, chcącej liberalizacji systemu politycznego i uwolnienia spod kurateli Moskwy, doszło do inwazji wojsk Układu Warszawskiego. Agresorzy zrobili typową dla komunistycznej propagandy manipulację. W swoich krajach pokazali filmy i zdjęcia przedstawiające ‘miejscową ludność tłumnie witającą bratnie wojska’. W rzeczywistości, owe tłumy były wściekłe. Ci ludzie tłumaczyli najeźdźcom, że chcą wolności i nikt obcych wojsk tu nie zapraszał. Wkrótce podziemne radiostacje zaleciły zupełne ignorowanie agresorów, pod hasłem ‘obrazy są nieme’.

Problemem PRL i komunizmu w ogóle był brak wolności słowa. Nawet jeśli ktoś był przekonanym komunistą, nie mógł zdroworozsądkowo i otwarcie mówić o rzeczywistych błędach, problemach i wyzwaniach. Ramy tego co i komu wolno mówić wyznaczała władza, za pomocą cenzury i strachu przed policją polityczną. Podstawą owego strachu było ekstremalnie surowe prawo. Oficjalnie miało ułatwić odbudowę zniszczonego wojną kraju. W rzeczywistości służyło zastraszeniu ludności i monopolowi komunistów na władzę.

16 września 1946 rząd Rzeczypospolitej ogłosił trzyletni Plan Odbudowy Gospodarczej (1947–9). Był to jeden z szeregu powojennych planów gospodarczych, ale jedyny udany. Pozwolił na restart kraju straszliwie zniszczonego wojną i ze znacznie zmienionymi granicami. Sukcesy byłyby jeszcze większe, gdyby nie rażące ograniczenie, aż do 1989, wolności słowa. Od 1946, aż do 1969, obowiązywał ‘Dekret o przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa’, tzw. mały kodeks karny. Jego oficjalnym celem była odbudowa. W praktyce: walka z przeciwnikami politycznymi. Zapisy dekretu to jedno, ale klucz do jego rozumienia to interpretacja. Kara śmierci groziła m.in. za ‘sabotaż gospodarczy’ za który mogło być uznane spóźnianie się do pracy lub nieumyślny błąd podczas jej wykonywania. Ogromnym polem do nadużyć władzy był zapis o ‘rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji’. To władza decydowała co jest prawdą. Stąd, wielu trafiło do więzienia (czasem w formie obozu pracy) za dowcip polityczny.