Willa pod Zwariowaną Gwiazdą

Willa pod Zwariowaną Gwiazdą

Warszawskie zoo, zaraz po otwarciu w 1928 roku, stało się jednym z najważniejszych ogrodów zoologicznych w Europie. Wielkim wydarzeniem na jego terenie były narodziny słonicy Tuzinki (córki Kasi i Jasia). Ssak, który przyszedł na świat w 1937 roku był jednym z nielicznych urodzonych w niewoli. Tuzinka bardzo szybko stała się ulubienicą warszawiaków.

Rozwój ogrodu zoologicznego przerwał wybuch II wojny światowej. Gdy na Warszawę spadły pierwsze bomby, 4 i 5 września 1939 r. pracownicy zoo z rozpaczą przystąpili do realizacji koniecznych procedur bezpieczeństwa – odstrzału podopiecznych. Zlikwidowano w ten sposób słonia Jasia, lwy, pantery i wszystkie drapieżne zwierzęta. Ocalały tylko te łagodne, jak żyrafy, hipopotamy czy żubry. Wiele zwierząt padło podczas bombardowań, w tym słonica Kasia. Ukochaną przez warszawiaków Tuzinkę wraz z wieloma innymi cennymi okazami wywieziono natomiast do Rzeszy. Część zwierząt została ubita na mięso dla mieszkańców Warszawy, a niektóre wydostały się na teren miasta.

W ten sposób zoo warszawskie uległo całkowitej likwidacji. Na terenie ogrodu nadal jednak zamieszkiwał dyrektor Jan Żabiński z żoną Antoniną. Ryzykując życiem w razie dekonspiracji, tuż pod nosem Niemców, Żabińscy udzielali w swojej willi schronienia Żydom, którym udało się wydostać z getta. Niektórych z nich dyrektor Żabiński osobiście przeprowadził na aryjską stronę.

Wielu z nich przetrwało wojnę. Słynna willa, którą nazywano „Willą pod Zwariowaną Gwiazdą”, stoi na terenie ogrodu zoologicznego do dziś i jest udostępniana zwiedzającym.

Za swoją bohaterską działalność Jan i Antonina otrzymali tytuł „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”. Podczas wręczenia tego honorowego wyróżnienia Żabiński powiedział:

„Ryzykowałem i dałem schronienie nie dlatego, że byli Żydami, lecz dlatego, że byli prześladowani. Gdyby prześladowani byli Niemcy, postępowałbym tak samo. Mowa bowiem o ludziach, którzy zostali skazani, choć niczego złego nie zrobili. To było przerażające. Moim ludzkim obowiązkiem było im pomóc. Zwyczajna przyzwoitość”.