Transatlantyki na służbie
Niewielki dostęp do morza, jaki posiadała II RP, nie dawał realnych możliwości, aby odbudowujące się dopiero państwo mogło stać się morską potęgą. Jednak już pod koniec lat 30-tych Polacy mogli się poszczycić całkiem pokaźną flotą handlową i kilkoma luksusowymi statkami pasażerskimi. Po wybuchu II wojny światowej polskie transatlantyki zaczęły pełnić służbę wojskową.
Jednym z bardziej znanych był MS „Chrobry”. W jego dziewiczym rejsie, tuż przed wybuchem II wojny światowej, uczestniczył Witold Gombrowicz. Pisarz wobec napływających z kraju pogłosek, zdecydował się pozostać na czas wojny w Buenos Aires – zresztą do Polski już nigdy nie powrócił.
MS „Chrobry” został zbombardowany i zatonął podczas transportu brytyjskich żołnierzy do Norwegii, 14 maja 1940 roku. Jego losu nie podzielił najsłynniejszy z polskich transatlantyków – „Batory”. Podobnie jak pozostałe statki, po wybuchu wojny luksusowy liniowiec przebudowano i uzbrojono. Jednak ten skierowany na służbę jako transportowiec wojskowy przetrwał wojnę i pływał aż do 1969 roku.
MS „Batory” był prawdziwym „salonem polskim na Atlantyku”. Już podczas pierwszego rejsu statek był świadkiem wielu zabawnych sytuacji, a czasem nawet obyczajowych skandali!
„Na dziewiczy rejs najpiękniejszym i najnowocześniejszym transoceanikiem Bałtyku wybrało się 620 burżujów wyładowanych grubszą forsą, którzy obżerali się, pili, werandowali i byczyli za wszelkie czasy” – relacjonował Melchior Wańkowicz, który popłynął w pierwszy rejs Batorego jako korespondent Polskiego Radia. Wańkowicz dodawał ironicznie: „Wody z takich statków nie widać za wiele i najłatwiej byłoby mi pisać do rubryki »moda i salon«”.
Legendarne transatlantyki II RP były wizytówką i dumą polskiego narodu. Wydatnie przysłużyły się Polsce zarówno przed wojną jako pływające polskie ambasady, jak i w trakcie wojny, pełniąc prawdziwie bohaterską służbę.