Strajk dzieci
„Szkoła, a w niej nauczyciel, w Królestwie Pruskim nie jest przewodnikiem, […] ale jakimś bezlitosnym ogrodnikiem, którego urzędowym obowiązkiem jest zdrową polską latorośl przemocą przerobić, choćby na krzywą i skarlałą płonkę niemiecką. I oto z każdym rokiem więcej w tych szkołach łez, więcej świstu rózeg, więcej męczeństwa” – „List otwarty Henryka Sienkiewicza do Wilhelma II, Króla pruskiego” z 19 listopada 1906 r.
Początek XX w. Środek wiosny. Przed szkołą we Wrześni – małej miejscowości w Księstwie Poznańskim – gromadzi się wzburzony tłum. Manifestanci protestują przeciwko surowej karze fizycznej, jaką jeden z nauczycieli wymierzył wobec 14 polskich dzieci. Uczniowie zostali wychłostani za odmowę odpowiadania na lekcji religii w języku niemieckim. Opisane wydarzenia, do których doszło 20 maja 1901 r., wpisywały się w trwający wiele miesięcy strajk polskich dzieci i ich rodziców, sprzeciwiających się germanizacji szkół.
W tym czasie w pruskich placówkach oświatowych konsekwentnie realizowano politykę Otto von Bismarcka, zwanego „Żelaznym Kanclerzem”. Polityk dążył do wyeliminowania ze swojego państwa obcych tradycji narodowych, a o naszych rodakach miał powiedzieć cynicznie: „Dajcie Polakom rządzić, a sami się wykończą”.
Strajk dzieci z Wrześni był pierwszym zorganizowanym protestem małoletnich Polaków żyjących w zaborze pruskim. Uczniowie wiedzieli, że ostatnie zarządzenie o nauczaniu religii w języku niemieckim było kluczowym elementem walki władzy z Kościołem katolickim. Zaborca zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że wiara jest tym co łączy Polaków i pozwala im zachować własną tożsamość. Uderzono więc w najczulszy punkt uciskanego narodu. Po stronie wrzesińskich uczniów opowiedzieli się ludzie kultury i sztuki. Obok wspominanego już Sienkiewicza największą obrończynią protestu była Maria Konopnicka.
W listopadzie 1901 r. odbył się w Gnieźnie proces 25 uczestników strajku. Sąd uznał, że zakłócili porządek publiczny i skazał ich na kary od pół miesiąca do dwóch lat pozbawienia wolności.