Stonka w Kisielu
Jedna z najpopularniejszych polskich prac wydanych po 1945 r. to „Dzienniki” Stefana Kisielewskiego. Dzieło wspaniałego literata i publicysty, to niewyczerpane źródło anegdot i dowcipów! Jeden z bon motów „Kisiela” to: „Socjalizm bohatersko walczy z problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju”.
Widać to z porównania dzienników telewizyjnych ze wschodniej i zachodniej strony żelaznej kurtyny. We wschodnich wiele mówiono o tematach, które nigdy nie pojawiłyby się w zachodnich. Zbiory buraków czy pomidorów, górnicy fedrują, rolnicy orzą, a stoczniowcy wodują. Te i inne obrazki pokazywano jakby robienie tego, co do kogoś należy, było niemal bohaterstwem.
W PRL jednym z najważniejszych czasopism, oficjalnym organem prasowym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (potocznie zwanej: Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji), była „Trybuna Ludu”.
1 czerwca 1950 r. Ministerstwo Rolnictwa podało komunikat o zrzuceniu na Polskę przez USA masowych ilości stonki ziemniaczanej, która rozpleniła się w całym kraju. Temat potraktowano poważnie, poświęcając mu uwagę w kronikach filmowych, rozpętując niemal wojenną wrzawę propagandową.
Starano się wyrobić u ludzi myślenie, że to, co pochodzi z Zachodu jest złe i że gdyby nie zło zza żelaznej kurtyny, ustrój oparty na teorii Marksa działałby doskonale. Nawet stonka, od wieków robiąca człowiekowi na złość podjadając uprawy, znalazła swoje miejsce w propagandzie komunistycznej.
Komuniści starali się przekonać ludzi, że obojętność na politykę czy neutralność wobec niej, nie istnieją. Nawet najprostsze i najoczywistsze sprawy wpisywano w walkę komunizmu z kapitalizmem. Także człowiek zwalczający stonkę mógł poczuć się jak mrówka w ludzkim mrowisku, walcząca o lepszy świat.