Rozmowy z katem

Rozmowy z katem

Według przekonań wielu religii i filozofii w ludzkiej naturze drzemie zło. Studium zbrodni oraz psychiki zbrodniarza to jedno z najbardziej frapujących zagadnień podejmowanych nie tylko przez naukę, ale też literaturę.

Niezwykły portret zbrodniarza stworzył Kazimierz Moczarski w książce „Rozmowy z katem”. Okoliczności powstania tego utworu same w sobie stanowią niesamowitą fabułę na książkę. Oto bohaterski żołnierz Armii Krajowej, który podczas wojny tropi zdrajców i kolaborantów, po wojnie zamiast odbierania honorów i odznaczeń, zostaje aresztowany i osadzony w więzieniu na warszawskim Mokotowie. Następnie jest okrutnie torturowany podczas przesłuchań prowadzonych przez bezwzględne komunistyczne władze.

Skatowany Moczarski poddany zostaje wielu próbom w celu złamania ducha. Prawdopodobnie jednym z takich zabiegów jest osadzenie go ze śmiertelnym wrogiem. Członek podziemnego ruchu oporu zostaje zamknięty w jednej celi z Jürgenem Stroopem – generałem SS, nazistowskim zbrodniarzem wojennym, odpowiedzialnym m.in. za likwidację getta warszawskiego. Wykorzystując to, że razem przebywają w tzw. ‘celi śmierci’, Moczarski prowadzi ze Stroopem szczere rozmowy. Próbuje zrozumieć, co mogło popchnąć człowieka do tak nieludzkich czynów.

Po wyjściu z więzienia Akowiec spisał notatki z tych rozmów, a wspomnienia posłużyły mu do napisania niezwykłego studium historyczno-socjologiczno-psychologicznego. Zapiski te stanowią przyczynek w wyjaśnieniu jakie mechanizmy leżały u podstaw tak ekspansywnego rozwoju idei nazizmu.

Zindoktrynowana ofiara reżimu, psychopata czy zwykły człowiek, w którego duszy okoliczności umożliwiły rozbudzenie drzemiącego być może w każdym człowieku zła..?

Bez wątpienia Stroop nie żałował popełnionych mordów. 18 lipca 1951 roku rozpoczął się proces generała, który nie przyznawał się do winy, choć udowodniono mu odpowiedzialność za śmierć kilkudziesięciu tysięcy ludzi. Twierdził do samego końca, że wykonywał po prostu rozkazy. Na śmierć szedł z podniesionym czołem, żegnając się ponoć pogodnie z współtowarzyszem z celi: „Do widzenia, Herr Moczarski, do zobaczenia niedługo u św. Piotra!”.