Rachunek katowski
27 listopada 2020 mija 400 lat od najsłynniejszej publicznej egzekucji w przedrozbiorowej Rzeczypospolitej: stracenia w 1620 w Warszawie Michała Piekarskiego za usiłowanie zabójstwa króla Zygmunta III Wazy. Zachował się rachunek, jaki kat wystawił władzom Warszawy za wykonanie na niedoszłym królobójcy wyroku śmierci.
‘Na Piekarskiego koszt uczyniony co Króla J[ego]. M[ość] uderzył. (…)
Za drwa do palenia go i na węgle 1 zł 14 gr
Za smolane beczki 15 gr
Za słomę do podniecania 10 gr
Za dwie dunice 6 gr
Za dwa miechy do poddymania 1zł
Chłopom 9 gr
Lenartowi kowalowi od robienia dwoje kleszczy i woza poprawiania, za kolce, goździe, kuźni naprawiania, za skoble i sworzeń 4 zł
Mistrzowi czterech koni strawowania 1 zł
W gospodzie dano od koni strawowania 1 zł 20 gr
U nas kosztowały konie z strawą 4 zł 20 gr
Mistrzowi [czyli katowi] roboty koło niego za pracę 15 zł
Gramatice od czterech koni, co go wozili i co go niemi targano (…) 40 zł
Za [z]nalezienie czekana [którym Piekarski zaatakował króla] (…) 7 zł’.
Atak Piekarskiego na króla był formą obrazy majestatu: król był głową ciała politycznego, symbolem jedności Rzeczypospolitej, zwornikiem jej systemu politycznego. Nagła śmierć Zygmunta oznaczałaby kryzys polityczny, grożący wojną o obsadę tronu. A w nią chętnie zaangażowałyby się ościenne, a nieprzychylne Rzeczypospolitej siły.
Piekarski dokonał zamachu podczas pilnie zwołanego sejmu. Obrady były nerwowe, a sytuacja nadzwyczajna. Było to wkrótce po wrześniowej, wielkiej klęsce wojsk Rzeczypospolitej pod Cecorą, rozbitych przez siły tatarsko-tureckie. Na wieść o czynie Piekarskiego w obrębie Starego Miasta wybuchła panika. Poruszenie dało się słyszeć poza murami, ale nikt nie znał jego przyczyny. Niektórzy mieli krzyczeć, że Tatarzy już są na Pradze. Gdy minął szok, straż marszałkowska przywróciła porządek, a król uspokoił nastroje, pokazując się kilkakrotnie by zaprzeczyć plotkom o swojej śmierci.