Proces moabicki
Przyszły dyktator powstania styczniowego, Ludwik Mierosławski, sznyty wojskowe zdobywał już jako nastolatek, będący jednym z najmłodszych podoficerów walczących w powstaniu listopadowym.
Plany zbrojnej walki o odzyskanie niepodległości Polski towarzyszyły mu całe życie. Podczas Wielkiej Emigracji popowstaniowej związał się z Towarzystwem Demokratycznym Polskim. W 1846 r. wyjechał do Wielkopolski, gdzie miał koordynować przygotowania do zrywu.
Na skutek zdrady, typowany na przyszłego naczelnego wodza Mierosławski, został aresztowany przez władze pruskie i oskarżony o spisek oraz zdradę stanu. Ten sam akt oskarżenia przedstawiono wtedy 254 osobom. Był to największy proces polskiego ruchu niepodległościowego, tzw. proces moabicki.
Podczas procesu Mierosławski niestrudzenie głosił idee demokratyczne i niepodległościowe. Przebieg postępowania wzmocnił sympatie europejskiej opinii publicznej dla bohaterskich i gotowych na najwyższe poświęcenia Polaków.
2 grudnia 1847 r. w Berlinie zapadły bezlitosne wyroki dla kilkuset oskarżonych. Ośmiu zostało skazanych na karę śmierci (wśród nich Ludwik Mierosławski), ponad dwudziestu na dożywocie, a kilkudziesięciu na długoletnie więzienie.
Ostatecznie wyroki nie zostały wyegzekwowane. W marcu 1848 r. w Berlinie wybuchła rewolucja, a osadzeni w Moabitu zostali uwolnieni. Mierosławski – cieszący się według ówczesnej prasy wielką popularnością wśród berlińczyków, szczególnie tych płci pięknej – został nawet uroczyście przewieziony na teren uniwersytetu, gdzie umożliwiono mu wygłoszenie przemówienia do obywateli Berlina. Następnie bezzwłocznie pojechał w stronę ziem polskich, gdzie stanął na czele powstania wielkopolskiego.