Pośmiertna tułaczka króla
„Car (…) stawić rozkazał
Nie miasto ludziom, lecz sobie stolicę:
Car tu wszechmocność woli swej pokazał. –
W głąb ciekłych piasków i błotnych zatopów
Rozkazał wpędzić sto tysięcy palów
I wdeptać ciała stu tysięcy chłopów” – fragment III części Dziadów
Tak Adam Mickiewicz opisał powstanie Sankt Petersburga – miasta założonego przez cara Piotra I 27 maja 1703 roku. Symbol imperium, okupiony wyzyskiem poddanych, szybko stał się nowoczesną metropolią. To w nim ostatnie lata życia spędził zdetronizowany Stanisław August Poniatowski, na zaproszenie Pawła I Romanowa.
Król zmarł w 1798 roku po ataku apopleksji, a do grobu został złożony z wszelkimi honorami. W orszaku żałobnym obok trumny konno jechał car Rosji. Pogrzeb odbył się w petersburskim kościele Świętej Katarzyny. Królewski sarkofag znajdował się tam do zamknięcia świątyni w 1938 roku.
Wtedy też szczątki władcy rozpoczęły długą tułaczkę…
Początkowo zostały przekazane Polsce przez władze sowieckie. Polski rząd zdecydował jednak, że nie mogą spocząć na Wawelu, ani w Warszawie. Monarcha został sekretnie pochowany w jego rodzinnym mieście, Wołczynie, w kościele parafialnym Św. Trójcy.
W czasie wojny świątynia została zniszczona i splądrowana przez Niemców, a także Rosjan. Po zakończeniu konfliktu znalazła się w granicach Związku Radzieckiego. W 1953 roku kościół skreślono z listy zabytków i wykorzystywano jako magazyn nawozów.
W 1989 roku Polacy dotarli do Wołczyna. Zastali świątynię częściowo zawaloną i zasypaną gruzem. Fragmenty królewskiej trumny, tkanin, złoconej korony, były porozrzucane na terenie budynku. Cynowe urny z wnętrznościami władcy zaginęły.
Komisja kierowana przez prof. Gieysztora sprowadziła prochy króla do Warszawy. Początkowo zostały wystawione w Łazienkach, następnie złożone na Zamku Królewskim. W końcu odbył się kolejny uroczysty pogrzeb w bazylice archikatedralnej Św. Jana Chrzciciela. Tam Stanisław August Poniatowski, odnalazłszy spokój i spoczywa do dziś.