Poruszył kołtunerię i ponuraków
– Zespól sekstet Komedy z Poznania! Nie oznacza to angielskiego słowa komedia tylko jest pseudonimem Krzysztofa Trzcińskiego, pseudonim brzmi Komeda… – w ten sposób Leopold Tyrmand zapowiedział występ jednej z największych gwiazd Festiwalu Muzyki Jazzowej w Sopocie z 1956 roku.
Jazz to wolność i nie dziwi, że w socjalistycznej Polsce lat 50. rzesza jego miłośników rosła. Popularność amerykańskiego gatunku stała się impulsem do zorganizowania festiwalu jazzowego, który odmienił Polską muzykę nowoczesną na zawsze. 6 sierpnia 1956 roku rozpoczęło się wydarzenie, na które przyjechały tysiące młodych ludzi, chcących bawić się i delektować życiem w rytmie jazzu. Głównym organizatorem imprezy był Franciszek Walicki, a jego siłą napędową Leopold Tyrmand – autor powieści „Zły”, był też popularyzatorem jazzu w Polsce.
Sopocki festiwal odbił się szerokim echem nie tylko ze względu na walory artystyczne, ale również skandale. „Express Wieczorny” relacjonował, że „rozzuchwaleni awanturnicy zdzierają z dziewcząt części garderoby i rzucają pod sufit. (…) Doszło do tego, że rozwydrzony tłum zatrzymywał przejeżdżające samochody i podnosił je do góry.” Dziennikarze domagali się wyciągnięcia konsekwencji wobec organizatorów, a także zakazu takich imprez w przyszłości.
Po wydarzeniu, którym żyła cała Polska przez prasę Rzeczpospolitej Ludowej przeszło istne trzęsienie ziemi. Jedne gazety były szalenie zbulwersowane atmosferą, która towarzyszyła festiwalowi, natomiast inne broniły imprezy i nie widziały w zachowaniu młodzieży nic zdrożnego. „Gazeta Pomorska” podawała, że: „Jazz wyzwolił nie tylko żywiołowe odruchy naszej młodzieży, ale także poruszył kołtunerię i ponuraków, którzy z grobową miną zapowiadali niemal koniec świata”.