„Ponury”

„Ponury”

Dnia 16 czerwca 1944 roku Armia Krajowa straciła jednego ze swoich najbardziej utalentowanych oficerów. Pod Jewłaszami zginął kapitan Jan Piwnik ps. „Ponury”. Poległ dowodząc atakiem na niemieckie umocnienia graniczne – tzw. „stützpunkty” w ramach akcji Burza. Pomimo jego śmierci, śmiała ofensywa na umocnione pozycje nazistów powiodła się. Nikt nie spodziewał się innego rezultatu po dowódcy, którego Niemcy bali się jak ognia.

Jan Piwnik urodził się 31 sierpnia 1912 roku w Janowicach. W 1933 ukończył Szkołę Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim w stopniu plutonowego podchorążego rezerwy. Następnie wstąpił do Policji, a w czasie Kampanii Wrześniowej dowodził kompanią w Zmotoryzowanym Batalionie Policji. Po klęsce trafił na Węgry, skąd uciekł z obozu dla internowanych i przedostał się do Francji, a następnie do Wielkiej Brytanii. Po zmianie przydziału na 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową, zgłosił się na ochotnika do służby w kraju.

Jego gwiazda zapłonęła najjaśniej gdy gen. Stefan „Grot” Rowecki wyznaczył go na dowódcę akcji odbicia trzech oficerów AK, więzionych i torturowanych w zamienionym na twierdzę więzieniu gestapo w Pińsku. Nie było to łatwe zadanie ponieważ miasto pękało w szwach od niemieckiego wojska. Pierwsza grupa bojowa pod dowództwem Ponurego, z żołnierzem przebranym za SS-manna na czele, wdarła się samochodem osobowym na dziedziniec więzienia. Druga weszła od strony zabudowań mieszkalnych, a trzecia sforsowała ogrodzenie i zdobyła budynek kancelarii, kładąc trupem naczelnika więzienia dzięki czemu przejęła niezbędne klucze.

Akcja zakończyła się pełnym sukcesem, a „Ponury” otrzymał za nią Virtuti Militari. Operacja w Pińsku jest uważana za jedną z najsprawniejszych w historii wojskowości i wciąż jest omawiana w czasie treningów oddziałów specjalnych.

„Ja nie wyżyję, pożegnajcie ode mnie wojsko, pozdrówcie Góry Świętokrzyskie, pożegnajcie Kresy. Powiedzcie żonie i rodzicom, że ich bardzo kochałem, i że umieram jako Polak…” – miał powiedzieć Jan Piwnik ps. „Ponury” tuż przed śmiercią…