Nie ma róży bez ognia
„To tylko preludium – tam, gdzie pali się książki, w końcu pali się też ludzi”.
Powyższy bon mot poety Heinricha Heinego z 1820 r. doskonale oddawał nastroje w nazistowskich Niemczech oraz to, co wkrótce miało nastąpić w hitlerowskich obozach koncentracyjnych.
10 maja 1933 r. sympatycy nazistów w Berlinie przystąpili – podżegani wcześniej przez ministra propagandy Josepha Goebbelsa – do palenia „zakazanych książek”. Akcja rozlała się na cały kraj, obejmując swym zasięgiem 20 największych miast niemieckich.
Jednak to właśnie w stolicy doszło do kulminacji wydarzeń. Berlińscy studenci spalili wtedy na ogromnym stosie ok. 20 tys. prac autorów żydowskich i pacyfistów oraz teoretyków komunizmu.
Wśród zakazanych autorów znaleźli się między innymi Karol Marks, Zygmunt Freud oraz Róża Luksemburg. Ostatnia z tego grona była ważną postacią dla polskiej i niemieckiej socjaldemokracji, a jej prace zostały przetłumaczone na wiele języków.
Róża Luksemburg rozwijała w swoich dziełach podstawy socjalizmu i komunizmu na długo przed przejęciem władzy w Rosji przez Lenina i jego zwolenników. W młodości związała się z Polską Partią Socjalistyczną, a w 1893 r. założyła partię Socjaldemokracja Królestwa Polskiego. W 1900 r. przekształciła ją w Socjaldemokrację Królestwa Polskiego i Litwy.
Róża redagowała też w Paryżu jeden z pierwszych organów prasowych piętnujących nierówności klasowe – gazetę „Sprawa Robotnicza”. 15 stycznia 1919 r. wybuchło w Berlinie powstanie z udziałem Róży. Schwytanych awanturników przekazano członkom Freikorpsu – ochotniczych formacji złożonych ze zdemobilizowanych żołnierzy.
Róża Luksemburg została zabita strzałem z pistoletu, a jej ciało wrzucono do jednego z berlińskich kanałów. Odnaleziono je dopiero po wielu miesiącach – w lipcu 1919 roku.