Nawrócona „Krwawa Luna”
Gdy 17 września 1939 r. Sowieci wkroczyli do Polski, Julia Brystigier nie kryła zadowolenia. Wkrótce zrzekła się polskości. Po aneksji Kresów Wschodnich wyjechała w głąb Kraju Rad i przyjęła sowieckie obywatelstwo.
Do Polski wróciła umocniona w swoich radykalnych komunistycznych przekonaniach. W 1945 r. została szefową Departamentu V bezpieki. Zwalczała Kościół Katolicki i wszelką opozycję antykomunistyczną. Jak sama pisała:
„W istocie cała polska inteligencja jest przeciwna systemowi komunistycznemu i właściwie nie ma szans na jej reedukację. Pozostaje więc jej zlikwidowanie. Ponieważ jednak nie można zrobić błędu, jaki uczyniono w Rosji po rewolucji w 1917, eksterminując inteligencję i w ten sposób opóźniając rozwój gospodarczy kraju, należy wytworzyć taki system nacisków i terroru, aby przedstawiciele inteligencji nie ważyli się być czynni politycznie”.
Słowa te Brystigier zamieniała na czyny. Brutalne metody przesłuchań przyniosły jej przydomek „Krwawa Luna”. Jeden z byłych akowców wspominał, że okrucieństwem przewyższała dozorczynie niemieckich obozów koncentracyjnych. Oto jeden z zachowanych opisów krwawych przesłuchań, które przeporowadzała:
„Maltretowany przez Lunę stanowił widok przerażający. Jądra miał na wysokości kolan. Brystygierowa wsadzała mu przyrodzenie do szuflady i następnie zatrzaskiwała, a także bez opamiętania biła więźnia. Szafarzyński wkrótce zmarł wskutek ogólnego wycieńczenia”.
„Krwawa Luna” odeszła z UB wraz z przejęciem władzy przez Władysława Gomułkę. W szpitalu zaprzyjaźniła się z niewidomą zakonnicą, dzięki której – jak twierdzą niektórzy – zaczęła na nowo szukać Boga. Przez duchowną poznała środowisko zakładu dla niewidomych w Laskach. Poźniej – zgodnie ze swoim życzeniem – spotkała się z kardynałem Stefanem Wyszyńskim, którego kilka lat wcześniej doprowadziła do aresztowania…
Podobno po rozmowie z nim uświadomiła sobie krzywdy jakie wyrządziła ludziom. Nawróciła się i postanowiła naprawić spowodowane niegdyś zło. Zmarła 9 października 1975 r. w Warszawie.