Nasz stachanowiec
Gdybyśmy zapytali starsze pokolenie Rosjan o najpopularniejszą postać ze Związku Radzieckiego, to obok Stalina i Gagarina z pewnością padłoby nazwisko Aleksieja Stachanowa – górnika, który stał się wzorem przodownika pracy. Zgodnie z przekazami, latem 1935 r. wydobył on w jedną noc 102 tony węgla, przekraczając tym samym 1475% normy. Górnik stał się szybko postacią kultową we wszystkich państwach socjalistycznych, a robotnikom, którzy znacznie przewyższali przewidziane normy, zaczęto przyznawać tytuł stachanowca.
Również w Polsce mieliśmy swojego stachanowca. Był nim górnik Wincenty Pstrowski zatrudniony w śląskiej kopalni „Jadwiga”. Do historii przeszedł jego apel z 27 lipca 1947 r., wzywający kolegów po fachu do współzawodnictwa i przekraczania norm. W wystosowanym do górników liście otwartymi pisał:
„Od maja ubiegłego roku pracuję jako rębacz na kopalni „Jadwiga” w Zabrzu. W lutym br. wykonałem normę 240%, wyrąbując 72,5 m chodnika. W kwietniu wykonałem normę 293%, wyrąbując 85 m chodnika. W maju dałem 270%, wyrąbując 78 m chodnika”.
Pstrowski nie był jednak bynajmniej bezwolnym produktem komunistycznej propagandy. Górnik przejawiał silne postawy patriotyczne i szczerze wierzył, że przekraczając normy przyspiesza odbudowę wyniszczonej wojną Polski. „Kto da więcej niż ja?” – pytał Pstrowski w swoim słynnym sloganie.
Władze PRL szybko ogłosiły go pierwszym polskim przodownikiem pracy. Górnik zmarł nagle w 1948 roku – niektórzy sądzą, że przyczyną jego przedwczesnej śmierci była właśnie wyczerpująca praca w kopalni.