Na wschód czy na zachód?
Decyzja „wschód czy zachód?” była wielkim wyborem cywilizacyjnym. Stanął przed nim np. Mieszko I. Mógł związać się z Cesarstwem Rzymskim („imperium romanum”), dziś zwanym Bizancjum, i z cesarzami Rzymian („imperatores Romanorum”), niepoprawnie nazywanymi Niemcami. Zresztą, Polanie nie graniczyli bezpośrednio z cesarzami zachodu. Na zachodzie oddzielali ich tzw. Słowianie połabscy, a od południa Czechy, lenno cesarskie.
19 czerwca to nadzwyczajne nagromadzenie rocznic związanych ze zorientowaniem Rzeczypospolitej na wschód. W 1205 r. wojska księcia krakowskiego Leszka Białego i księcia mazowieckiego Konrada (tego od Krzyżaków) pokonały wyprawę wojsk ruskich. Zginął dowódca agresorów, książę Roman Halicki. Była to walka między krewnymi: matką Romana była Agnieszka, córka Bolesława Krzywoustego.
Przedmiotem sporu były ziemie na pograniczu polsko-ruskim. Był to okres rozbicia dzielnicowego: Romanowi miał pomóc sojusznik, książę wielkopolski Władysław Laskonogi, ale zajęty był walką z Duńczykami o Pomorze Zachodnie. Wraz z postępującym rozbiciem politycznym Piastowie nie mogli skutecznie bronić się, a co dopiero prowadzić ekspansję.
Z kolei 19 czerwca 1669 r. wybrano na króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego, syna sławnego Jeremiego. To, że współcześni pomylili się, przeceniając syna postrzeganego przez pryzmat ojca, to jedno. Ale jego wybór związał się z obranym od kilku wieków kierunkiem dążeń możnych Rzeczypospolitej – na wschód!
Zaś 19 czerwca 1943 Niemcy zlikwidowali getto w Zbarażu. Tym samym Zbarażu, którego w 1649 bronił Jeremi Wiśniowiecki, doskonale znany z „Ogniem i mieczem” Sienkiewicza. Dopóki Rzeczpospolita była ojczyzną wielu ludów, żyły one w spokoju, a straszne prześladowania następowały, gdy zabrakło jej władzy. Tak było z mordowaniem żydów przez powstańców Chmielnickiego, jak i przez nazistowską międzynarodówkę Hitlera. Idee stojące za owymi ekscesami były różne, ale efekt – zwłaszcza dla mniejszości – podobny.