Na czarną śmierć czerwona zaraza
Dwudziestego dziewiątego dnia powstania warszawskiego, 29 sierpnia 1944 roku, poeta-powstaniec Józef Szczepański – zainspirowany hukiem zbliżającego się frontu radzieckiego – napisał wiersz „Czerwona zaraza”. W okresie stalinowskim był jednym ze sztandarowych utworów opozycji antykomunistycznej w Polsce. Oto jego najsłynniejszy fragment:
„Czekamy ciebie, czerwona zarazo,
byś wybawiła nas od czarnej śmierci,
byś nam kraj przedtem rozdarwszy na ćwierci,
była zbawieniem witanym z odrazą”.
Rządy Wielkiej Brytanii i USA ogłaszają deklarację, w której przyznają żołnierzom Armii Krajowej pełnię praw kombatanckich, uznając ich za integralną część Polskich Sił Zbrojnych. Dzień później alianci zachodni faktycznie wymusili na III Rzeszy stosowanie wobec jeńców z AK konwencji genewskiej.
W ostatnich latach instytucje państwowe i organizacje pozarządowe wiele nakładów i uwagi poświęcają upamiętnieniu dwóch powstań: powstania w getcie warszawskim (1943) i powstania warszawskiego (1944). Zdarza się, że osoby niezorientowane, w tym obcokrajowcy, błędnie łączą owe dwa wydarzenia w jedno.
Z innej strony, niektóre grupy polityczne, zainteresowane bardziej użytkowaniem historii w bieżącym sporze politycznym, niż jej rzetelnym przedstawianiem, twierdzą, że w pierwszym walczyli żydzi, a w drugim Polacy. My zaś przerzućmy most między oboma wydarzeniami, wskazując, że byli ludzie, którzy walczyli zarówno w powstaniu w getcie warszawskim jak i w powstaniu warszawskim. Za przykład weźmy Symcha Rotem ps. Kazik. Urodzony w 1925 w Warszawie, od 2008 jej Honorowy Obywatel, odszedł do wieczności w 2018 w Jerozolimie.
Dodajmy, że w powstaniu w getcie walczyli też żołnierze AK, dzieląc się z powstańcami i tak niewielkimi zasobami amunicji, broni i żywności. A nade wszystko podkreślmy, że prawodawstwo nazistowskie w tzw. kwestiach rasowych definiowało aryjczyków i żydów na podstawie pseudonaukowych teorii, wbrew temu jaką dana osoba miała tożsamość czyli z kim i na ile się identyfikowała. Stąd za murami getta, po tzw. stronie żydowskiej, znalazło się wielu z tych, którzy byli Polakami wyznania mojżeszowego, obywatelami polskimi, których losem interesował się Rząd Rzeczypospolitej, jak i rodacy z tzw. strony aryjskiej (oba pojęcia pochodzą z nazistowskiej nowomowy).
Odnotujmy, że do powstania przyłączyła się większość z 348 żydów więzionych w obozie przy ul. Gęsiej (tzw. Gęsiówka), uwolnionych przez żołnierzy AK. Wśród nich obywatele: Grecji, Holandii, Niemiec i Węgier. Większość pracowała przy fortyfikacjach, nosiła rannych i gasiła pożary, niektórzy walczyli z bronią w ręku. Zresztą nie każdy był w stanie walczyć na pierwszej linii, po przejściu przez nazistowskie obozy.
Do powstania zgłosili się też żydzi ukrywający się w Warszawie po likwidacji powstania w getcie, w tym weterani tamtego powstania, członkowie Żydowskiej Organizacji Bojowej: Marek Edelman ps. Marek (1919–2009) i Icchak Cukierman ps. Antek (1915–1981). Byli też uciekinierzy z obozu zagłady w Treblince: Samuel Willenberg ps. Igo (1923–2016) i Jechiel Rajchman (1914–2004). We współczesnych badaniach udział żydów w powstaniu warszawskim ocenia się na około tysiąc, choć nie należy do niej przywiązywać zbyt wielkiej wagi. Był to żywiołowy zryw powstańczy, gdzie miało znaczenie po której stronie się jest, a nie jakiego było się pochodzenia.
W obu przywołanych powstaniach ogromne znaczenie miały kanały, którymi dostarczano broń i zaopatrzenie, przegrupowywano siły, ewakuowano rannych lub wszystkich zdolnych do ucieczki z dzielnicy, której groziło zajęcie przez hitlerowców. Co więcej: służyły do wykonywania zaskakujących uderzeń na przeciwnika. Rozkaz wykonania jednego z takich ataków – zadanie właściwie samobójcze – otrzymali 30 sierpnia żołnierze batalionu Czata 49.
Mieli przeprowadzić nocny desant kanałowy na opanowany przez nazistów Plac Bankowy, jako dywersję dla odwrócenia uwagi wroga od ewakuacji Starego Miasta. Także 29 sierpnia, na Słowacji wybucha powstanie przeciwko Niemcom, prowadzone siłami około sześćdziesięciu tysięcy powstańców słowackich.