Moskwa w ogniu i krwi
Pisaliśmy już w hist.ly o wojskach Rzeczypospolitej Obojga Narodów, które zdobyły Kreml w XVII w. Podążając łańcuchem przyczynowo skutkowym dziś weźmiemy na warsztat wydarzenie oficjalnie upamiętniane w Rosji 4 listopada jako Dzień Jedności Narodowej. Przed wami krótka i okrutna historia o tym, jak po dwóch latach obecności w stolicy państwa carów, Polacy zostali z niej wypędzeni.
Przypomnijmy, że wojska Rzeczypospolitej ruszyły na Moskwę w 1609 r. Już rok później Kreml i pobliski Kitajgród zostały obsadzone przez nasz garnizon, liczący ok. 4 tys. żołnierzy. Polskie wojsko miało zadbać o porządek w stolicy Rosji do czasu przybycia królewicza Władysława. Syn Zygmunta III Wazy miał zgodnie z zawartą ugodą zostać koronowany na nowego cara.
W marcu 1611 r. wybuchło wielkie powstanie skierowane przeciwko Polakom. Aleksander Gosiewski, dowódca naszego garnizonu, wydał wtedy rozkaz o podpaleniu znacznej części Moskwy. Hetman Stanisław Żółkiewski tak opisywał tamte wydarzenia:
„Była rzeź jako między taką gęstwą ludzi wielka, płacz, wrzask niewiast, dzieci, sądnemu dniowi coś podobnego (…). Tym sposobem moskiewska stolica spłonęła z wielkim krwie rozlaniem i nieoszacowaną szkodą, gdyż dostatnie i bogate to miasto było i obszar jego wielki”.
Od sierpnia 1611 r. polski garnizon był oblegany przez kilkutysięczne pospolite ruszenie pod wodzą Dymitra Pożarskiego i Kuźmy Minina. Po ponad roku zaciętych walk, 7 listopada 1612 r., polska załoga Kremla dostała się do niewoli.
Niedługo potem zakończył się krótki carat dynastii Wazów. W marcu 1613 r. nowym władcą Rosji obwołano Michała Romanowa. Jego dynastia rządziła w kraju przez ponad 300 lat, do czasów rewolucji bolszewików, a w pamięć Rosjan wryło się okrucieństwo, którego wobec nich dopuścili się Polacy.