„Mój dziadek by mnie zastrzelił”
„Jestem waszym bogiem. W dystrykcie lubelskim wykończyłem 60 tysięcy Żydów, teraz kolej na was”. – mówił do więźniów obozu w Płaszowie nowo mianowany komendant, austriacki esesman Amon Göth. Zbudowany z jego polecenia obiekt miał być przeznaczony dla Żydów z likwidowanego od 13 marca 1943 r. getta krakowskiego. Osadzeni w obozie szybko przekonali się, że Göth nie żartował. Powojenne statystyki wskazywały, że sadystyczny komendant miał zabić własnoręcznie minimum 500 osób.
We wspomnieniach Żydów, którym udało się przeżyć, Göth rysował się jako brutalny pan życia i śmierci napawający się zadawaniem cierpienia ofiarom. Niektórzy twierdzą, że z balkonu swojej willi, którą kazał wybudować na terenie obozu w Płaszowie rutynowo trenował celność, strzelając do przypadkowych ludzi. W jednym z pomieszczeń wywiesił natomiast tablicę z napisem: „Kto pierwszy strzela, ten ma więcej z życia”.
Jedna z ocalałych, Helena Jonas-Rozeiwerg, relacjonowała wiele lat po wojnie, że gdy tylko Göth pojawiał się na placu, więźniowie ze strachu chowali się do latryn. Leopold „Poldek” Pfefferberg mówił o nim z kolei: „Kiedy widziałeś Götha, widziałeś śmierć”.
W ocaleniu części więźniów z Płaszowa pomogło wstawiennictwo osławionego przemysłowca Oskara Schindlera, który zaoferował komendantowi korzyści materialne, w zamian za przeniesienie ok. 900 wskazanych Żydów do podobozu o łagodniejszym rygorze. Osoby te Schindler zatrudnił w znajdującej się nieopodal Pierwszej Małopolskiej Fabryce Naczyń Emaliowanych i Wyrobów Blaszanych.
Pod koniec maja 1945 roku Amon Göth został zatrzymany przez Amerykanów, a rok później przewieziony do Krakowa, gdzie miał odbyć się jego proces. Sędziowie rozpatrujący jego sprawę nie mieli wątpliwości, że komendant zasługuje tylko na jedną karę. W opinii wydanej 5 września 1946 r. zapisali: „Indywidualne i masowe mordy, jakich dokonywał na bezbronnej ludności, […] wskazują niezbicie na to, że jest jednostką zbrodniczą i eliminacja go ze społeczeństwa jest bezwzględnie wskazana i uzasadniona”. Göth został powieszony 13 września 1946 roku, tuż po godzinie 18.00.
Co ciekawe, jego wnuczka Jennifer Teege, która niedługo po urodzeniu została oddana przez córkę Götha, Monikę do domu dziecka, dopiero w wieku 38 lat dowiedziała się, że jej dziadkiem był obozowy kat. Po poznaniu prawdy kobieta napisała książkę „Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił”. Tytuł tej pozycji odnosił się do faktu, że Jennifer była owocem romansu Moniki z czarnoskórym studentem z Nigerii.