„Łoś” od finansjery
Po zakończeniu I wojny światowej w odrodzonej Polsce panowała bieda. Aby jej zaradzić podejmowano różnego rodzaju przedsięwzięcia. Jednym z nich było promowanie idei oszczędzania. W tym celu w 1919 roku powołano Pocztową Kasę Oszczędności, a kilka lat później – 28 kwietnia 1924 roku – Bank Polski Spółkę Akcyjną.
Gdy pod koniec lat 30. nad Europą pojawiło się widmo wojny, polscy bankowcy wraz z pracownikami innych instytucji finansowych, postanowili symbolicznie wesprzeć nasze rodzime wojsko. Jednym z gorliwych zwolenników wzmocnienia polskiej armii był ówczesny prezes Pocztowej Kasy Oszczędności, Henryk Gruber. Głosił on pogląd, że obok wzorowej kondycji ekonomicznej to właśnie zbrojenia są decydującym czynnikiem wpływającym na siłę państwa. Pod tym względem był on przeciwny ideom najważniejszego reformatora polskiej gospodarki, Eugeniusza Kwiatkowskiego. W swoich wspomnieniach Gruber pisał:
„Kwiatkowski żył w przekonaniu, że Hitler gra komedię i że do wojny nie dojdzie. (…) Skoro tak, to po co przesadzać z dawaniem pieniędzy na wojsko”.
Konsekwencją poglądów Grubera było współfinansowanie przez jego instytucję prezentu dla polskiego wojska w postaci samolotu bombowego PZL. 37 Łoś. Maszyna została uroczyście przekazana w grudniu 1938 r. Podczas tego wydarzenia odsłonięto też napis, który głosił:
„Dar pracowników Banku Gospodarstwa Krajowego, Banku Polskiego, Państwowego Banku Rolnego, Pocztowej Kasy Oszczędności, Banku Polska Kasa Opieki”.
Samolot sprezentowany przez bankowców był w istocie drogim upominkiem. Koszty wyprodukowania jednego PZL. 37 Łoś dochodziły bowiem często do sumy, której wartość wynosiłaby dziś pół miliona złotych. Polskie inwestycje w zbrojenia były jednak zbyt skromne, aby stawić czoła Niemcom. W latach 1936-1939 wydaliśmy na ten cel ok. 4 mld ówczesnych złotych. W tym samym czasie Hitler przeznaczył na zbrojenia 30 razy więcej.