Kolbe i Teddy
Niecałe 32 km na południe od Auschwitz esesmani zamierzali wznieść rękoma więźniów ośrodek wypoczynkowy dla strażników i komendantów o nazwie Solahütte. W grupie kilkudziesięciu osób pracujących przy budowie obiektu znalazł się przedwojenny wicemistrz Polski w boksie Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski, który zapisał w swoich wspomnieniach:
„(…) pracowałem w grupie więźniów, którzy wnosili na plecach 50-kilogramowe worki z cementem. Już ten fakt może dać wyobrażenie o ogromie wysiłku, (…) uwzględniając nasze niedożywienie i w szybkim stopniu postępujące wyczerpanie”.
Ponieważ Niemcy odsyłali niezdolnych do pracy z powrotem do Auschwitz, bokser upozorował wypadek, upuszczając na swoją nogę drewnianą belkę. Jak twierdził, gdyby nie wrócił do obozu, nie dożyłby końca budowy Solahütte.
Pietrzykowski był jednym z pierwszych więźniów Auschwitz – trafił tam w czerwcu 1940 roku. Niecały rok później rytm jego życia wyznaczały obozowe walki bokserskie. Według różnych szacunków stoczył od 40 do 60 pojedynków. Jego pierwszą zwycięską walką było starcie z obozowym kapo, Walterem Düningiem, który przed wojną zdobył zawodowy tytuł mistrza Niemiec w wadze średniej. Z początku przeciwnik zupełnie nie docenił Pietrzykowskiego, który wspominał po wojnie:
„Ważyłem 42 kg, lecz zdecydowałem się od razu na walkę. (…) Jak mnie ujrzano, zgromadzeni zaczęli się śmiać, byłem bowiem bardzo chudy. Przeciwnik spytał mnie w języku niemieckim, czy chcę walczyć, odpowiedziałem twierdząco”.
W maju 1941 roku drogi Pietrzykowskiego zeszły się z franciszkaninem Maksymilianem Marią Kolbe. Zakonnika, który 17 lutego 1941 roku po raz drugi został aresztowany przez gestapo, przydzielono do komanda pracującego przy wyrębie drzew i budowie ogrodzenia. Pewnego dnia „Teddy” spostrzegł jak jeden z nadzorców obozowych kopie i znęca się nad Kolbe. Niewiele myśląc, pięściarz zaproponował oprawcy walkę. Bokser powalił przeciwnika dwoma ciosami, a gdy przymierzał się do kolejnych, ktoś złapał go za rękę i powiedział: „Nie bij, synu, bracie, nie bij, synu!”. Proszącym o łaskę dla esesmana był maltretowany Kolbe.
Podczas drugiego spotkania z ojcem Maksymilianem „Teddy” wręczył mu kawałek chleba. Następnego dnia bokser dowiedział się, że skradziono go księdzu. Z miejsca chciał wymierzyć sprawiedliwość złodziejowi, jednak został powstrzymany przez kapłana, który zwrócił się do niego słowami: „Jeśli chcesz przychodzić do mnie, musisz opanować swój wybuchowy charakter”. Następnie, ku zdumieniu boksera, Kolbe wręczył połowę chleba złodziejowi.