Kłamstwo głosem zza grobu
Zdanie „Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą” błędnie przypisywane jest Josefowi Goebbelsowi. Nie oznacza to jednak, że architekt nazistowskiej propagandy nie rozumiał jak wielką siłę ma nowoczesne państwo, posługujące się masowymi środkami przekazu: prasą i radiem. Zwłaszcza w kraju totalitarnym, gdzie wszystkie media były państwowe, a o internecie nikt jeszcze nie marzył.
W czasach przed telewizją, obok gazet i radioodbiorników istniało kino. Dawniej, idąc np. na komedię romantyczną, oglądało się też tzw. kronikę tygodniową: zbiór wiadomości z kraju i świata, to strasznych, to zabawnych – będących odpowiednikiem dzisiejszego dziennika telewizyjnego.
Świat zapamiętał Goebbelsa jako rozwrzeszczanego antysemitę, o przebiegłej i złośliwej inteligencji, jednego z najwierniejszych towarzyszy Adolfa Hitlera. Po samobójstwie Führera, przez kilka godzin był kanclerzem upadającej Rzeszy. W obliczu nieuchronnej klęski odebrał życie sobie i żonie a wcześniej sześciorgu swoich dzieci.
Młodość Goebbelsa nie zapowiadała takiego końca. Pasjonował się literaturą i filozofią. Poznawał je na jednych z najlepszych ówczesnych uniwersytetów świata (Bonn, Würzburg, Fryburg i Heidelberg). W ostatnim z nich w 1922 obronił doktorat o XIX-wiecznym pisarzu nurtu romantyzmu, Wilhelmie von Schützie. Dwaj najważniejsi mistrzowie Goebbelsa, profesorowie pod kierunkiem których studiował i doktoryzował się, byli żydami.
Zaś 22 września 1944 r., sowiecki komisarz spraw zagranicznych Mołotow kazał polskim komunistom zredagować tezy propagandowe przeciw Powstaniu Warszawskiemu. Wkrótce dostarczyli zestaw kłamstw, mających być powtarzanymi przed długie dekady.
Streśćmy je tak: powstanie wywołali bankruci polityczni, niemający żadnego poparcia społecznego, a z hitlerowcami walczyła w powstaniu tylko komunistyczna Armia Ludowa. Mimo upływu czasu, niektóre kłamstwa komunistycznej propagandy – niczym głos zza grobu komunizmu – wciąż są przez niektórych podzielane.