Kartkowy biznes
Poważne problemy gospodarcze i postępujące braki produktowe na rynku spowodowały, że w 1981 roku wprowadzono kartki na mięso – jedną z ikon absurdów PRL-u.
Reglamentacja towarów następowała stopniowo. Mięso zostało objęte systemem kartkowym zaraz po cukrze, papierosach, benzynie i alkoholu, a socjalistyczna gospodarka coraz bardziej ujawniała swoją niewydolność. Stałe przydziały bonów na różne produkty nie zaspokajały w żaden sposób indywidualnych potrzeb obywateli, przez co dochodziło do nielegalnej wymiany oraz handlu kartkami. Tymczasem liczba produktów objętych systemem reglamentacji wciąż wzrastała.
Aby zapanować nad wzmożoną dystrybucją bonów żywnościowych 1 marca 1982 roku wprowadzono specjalne blankiety zaopatrzenia, które były w istocie „kartkami na kartki”. Miały one formę wkładki do dowodu osobistego, na której zapisywano ilość bonów przyznanych danej osobie.
„A na co mi pieniądze, panie? Co innego kartki! Wie pan no, na mięso bym wziął albo na cukier” – mówił robotnik Maniek z serialu „Alternatywy 4”.
Jednakże problemy kartkowe nie dotyczyły wszystkich. Prominentni działacze partyjni objęci byli wewnętrznym systemem dostaw. Natomiast obywatele nie pałali entuzjazmem do pomysłu władzy. System reglamentacji powodował ogromne kolejki, w których nieraz wyczekiwano godzinami np. na papier toaletowy. Z czasem pojawiła się nawet funkcja stacza kolejkowego, który w zamian za wynagrodzenie zajmował zleceniodawcy miejsce w szeregu przed sklepem.
O tym, co niektórzy Polacy sądzili o reglamentacji doskonale zdradzał materiał telewizyjny z 1981 roku, w którym reporterka pytała napotkanych ludzi, czy należy znieść kartki na wódkę. Jeden z jej rozmówców skwitował wtedy krótko:
„Uważam, że wszelkie ograniczenie wolności, a więc wszelkie kartki są nonsensem”.
Ostatecznie system ten został zniesiony 1 sierpnia 1989 roku przez premiera Mieczysława Rakowskiego.