I odwrotnie

I odwrotnie

Oto jedno z zastosowań historii: to, co jest, to efekt tego, co było. Sęk w tym, by właściwie określić ‘co było’. Np.: nie jest tak, że w powstaniu w getcie warszawskim (1943) walczyli tylko Żydzi, a w Powstaniu Warszawskim tylko Polacy. Obie grupy walczyły w obu zrywach. Oba były warszawskie. Polacy spoza getta pomagali powstańcom jak mogli, choć groziła za to pewna śmierć. Podczas bitwy na placu Muranowskim, członkowie Żydowskiego Związku Wojskowego na swojej kwaterze głównej wywiesili dwie flagi: niebiesko-białą i biało-czerwoną. Poza tym Żydzi przyłączali się do Powstania Warszawskiego.

W prześladowaniach antysemickich nie idzie o to kto jest żydem, ale kto jest za żyda uważany. Selekcję do gett robili naziści, wedle pseudo-rasowych ideologii i prawa, dzieląc ludzi na ‘aryjczyków’ i ‘żydów’ – bez względu na to kto kim się czuł. Dla wielu przedwojennych mieszkańców II RP, bycie Polakiem nie wykluczało bycia żydem – i odwrotnie. Jak w przypadku mieszkających w Polsce od wieków Ormian czy Tatarów. Tak samo, jak nie każdy żyd jest Żydem – i odwrotnie.

Nieznajomością historii wykazali się protestujący przeciw przyznaniu przez Sejm RP 100 mln zł na renowację Cmentarza żydowskiego w Warszawie (drugiego co do wielkości takiego cmentarza w Polsce i jednego z największych na świecie). Argumentowali, że skoro Izrael to kraj Żydów, to on powinien zapłacić za cmentarz. Ale znaczna większość tam pochowanych odeszła w czasach, gdy Izrael istniał tylko w marzeniach nielicznych, a ‘żyd’ oznaczał religię, nie narodowość. 16 lipca 1960 zawarto układ amerykańsko-polski o restytucji mienia, a rząd PRL ukrył przed obywatelami, że dogaduje się ze swoim największym ideologicznym wrogiem.