Hitlerowski zbrodniarz podbija kosmos

Hitlerowski zbrodniarz podbija kosmos

Wyobraźmy sobie początek lat 70. XX wieku. Jest ciepły sierpniowy wieczór. Pozbawieni wszelkich trosk, stoimy na łące i wsłuchujemy się w kojące dźwięki zasypiającej przyrody. Spokojnie unosimy głowę i spoglądamy w górę. Migające gwiazdy wraz z uśmiechniętym księżycem przyglądają się nam niczym kochający rodzic swojemu dziecku. Myślimy o tysiącu rzeczy… Ale czy komukolwiek z Was przyszłoby do głowy, że w sierpniu 1971 roku załoga misji Apollo 15 umieściła na księżycu rzeźbę Paula Van Hoeydoncka „Poległy astronauta”? Jest to jedyne dzieło sztuki stworzone przez człowieka, które znajduje się poza orbitą Ziemi, a dokładnie 384 400 km od naszej planety. Obok miniaturowej, aluminiowej figurki przedstawiającej zdobywcę kosmosu umieszczone są nazwiska 14 zasłużonych astronautów, którzy nie doczekali misji Apollo 15. Ci, którzy szczęśliwie wylądowali na powierzchni Srebrnego Globu wrócili na Ziemię 7 sierpnia 1971 r.

Wielki wkład w rozwój załogowych misji kosmicznych miał niemiecki lekarz Hubertus Strughold, nazywany w USA „ojcem medycyny kosmicznej”. Zwerbowano go pod koniec II wojny światowej w ramach operacji „Spinacz”, mającej na celu przerzucenie za ocean ponad 700 niemieckich naukowców. Amerykanom niespecjalnie przeszkadzał fakt, że Strughold opierał swoją wiedzę na doświadczeniach wyniesionych z obozu koncentracyjnego. W Dachau prowadził badania nad wpływem lotów na dużych wysokościach na organizm. Swoje eksperymenty przeprowadzał na więźniach, z których bardzo wielu zmarło w niewyobrażalnych męczarniach.

W latach 70. polski reportażysta Krzysztof Kąkolewski po długich poszukiwaniach odnalazł Strugholda w Teksasie. Tam przeprowadził z nim rozmowę na potrzeby swojej książki „Co u pana słychać?”, będącej zbiorem wywiadów z hitlerowskimi zbrodniarzami, którzy po wojnie uniknęli zasłużonej kary. Strughold – podobnie jak inni rozmówcy Kąkolewskiego – próbował wypierać się swojej przeszłości. Przekonywał, że był antynazistą.

„Byłem bardzo przeciwny Hitlerowi. Byłem przyjacielem brata Stauffenberga, który rzucił bombę na Hitlera, a potem przyjaciele Stauffenberga byli na czarnej liście” – mówił Strughold. Twierdził też, że padające pod jego adresem oskarżenia o współpracę z nazistami pojawiają się średnio co pięć lat, a potem jest za nie przepraszany. „Dawniej każdy, kto był z Niemiec, był kryminalistą, ale to się skończyło (…). Nigdy nie odważą się mnie oskarżyć” – przekonywał Strughold.

Informacje pojawiające się w książce Polaka były przedmiotem dyskusji w USA. O ile bowiem zbrodnicza przeszłość wielu rozmówców Kąkolewskiego była ogólnie znana, o tyle eksperymenty Strugholda w Dachau były skrzętnie ukrywane przed amerykańską opinią publiczną. Dopiero w 2006 r. podjęto decyzję o usunięciu nazwiska hitlerowskiego lekarza z Międzynarodowej Komnaty Chwały Zdobywców Kosmosu w Muzeum Historii Kosmosu w Alamagordo w Nowym Meksyku.