Dzień świętego Mikołaja
Mikołajki – polska, zwyczajowa nazwa liturgicznego wspomnienia św. Mikołaja, biskupa Miry. Dziś Mira to malownicze, starożytne ruiny nad Morzem Śródziemnym, na terenie Demre, miasta w południowo-zachodniej Turcji.
Historyk niewiele może powiedzieć o historycznym św. Mikołaju. Mógłby stwierdzić „nie wiadomo czy w ogóle istniał” – gdyby nie możliwość, że pamięć o kilku Mikołajach w jedną połączono. Więcej wiadomo o legendach i tradycjach związanych ze św. Mikołajem. A ostatnie sto lat to wielka kariera świętego mikołaja, pisanego zgodnie z zaleceniem Rady Języka Polskiego z 2004 małą literą. Święty mikołaj, postać z kultury masowej czy pop-kultury, to fakt kulturowy – jak jednorożce czy smoki. Każdy o nich słyszał, ale i każdy – z niewielkimi wyjątkami – wie, że nie istnieją.
Czyli: najpierw mamy Mikołaja, jako świętego Kościoła, od wczesnego średniowiecza uważanego za cudotwórcę, patrona dzieci i osobę żyjącą w starożytności. Następnie mamy współczesnego mikołaja popularnego, który w nocy z 5 na 6 grudnia podkłada pod poduszkę prezenty, choćby te drobne, jak małe zabawki, pomarańcze lub słodycze. Chyba, że dziecko było niegrzeczne – wtedy należy się tylko rózga, i to taka, którą w domyśle dziecko powinno oberwać, a nie bawić się nią. Rózga to nawiązanie do pastorału biskupiego. Ów z kolei to symbol kija pasterskiego, służącego do odpędzania drapieżników od stada owiec.
Dodajmy, że na ziemiach polskich do XIX w. mikołajki były dniem wolnym, a tradycją w Polsce dość świeżą – bo kilkudziesięcioletnią – jest dawanie prezentów w Wigilię Bożego Narodzenia. Zaś jednym z wielu postanowień drugiego soboru watykańskiego (1962–5) była rewizja kultu świętych katolickich, aby na poziomie Kościoła powszechnego nie oddawano czci świętym, których istnienia nie można było udowodnić.
Wyniki badań komisji historyczno-teologicznej zatwierdził papież. Wśród świętych, których kult miał oficjalnie rangę lokalną a już nie powszechną, znalazł się św. Mikołaj. Katolik, jeśli chce, może obchodzić jego święto, choć nie jest ono obowiązkowe. Ową decyzją zapewne chciano zaakcentować niepewność co do historyczności postaci, ale i komercjalizację wizerunku św. Mikołaja, coraz bardziej oderwanego od jego antyczno-średniowiecznego pierwowzoru.
Żart historii: 6 grudnia 1916 – a więc w mikołajki – w Warszawie, okupacyjne władze państw centralnych, reprezentowane przez generał-gubernatorów austriackiego i niemieckiego, powołały – złożoną z wybranych przez siebie Polaków – Tymczasową Radę Stanu. Jej tymczasowość polegała na założeniu, że państwa centralne wygrają wojnę. Oferta dla Polaków była następująca: Polacy zaciągają się do wojska polskiego, walczącego u boku Austrii i Niemiec. Po ostatecznym zwycięstwie miała powstać jakaś forma państwowości polskiej, zwana roboczo „Królestwem Polskim”.
Były to mgliste zapowiedzi, w których nawiązywano do równie niejasnego, prawie o miesiąc wcześniejszego tzw. aktu 5 listopada. Okupanci chcieli wykorzystać szacowany milion, może dwa miliony polskiego rekruta, aby wygrać wojnę na wschodzie, żeby potem rzucić całość sił na front zachodni. Polacy rozumieli, że okupanci projektowali dla nich Polskę mającą być dodatkiem do państw centralnych – dlatego unikali określenia jej granic, ustroju i innych konkretów. Ale zapowiedź utworzenia armii polskiej, znacznie liczniejszej od już istniejących Legionów walczących u boku Austro-Węgier – to już było coś. Rozumiano, że broń raz daną do ręki nie tak łatwo odebrać.