Czarny tydzień w stolicy
Niemcy oblegali Warszawę przez 20 dni, zadając ogromne straty jej obrońcom, ludności cywilnej oraz samemu miastu. 25 września 1939 r. rozpoczął się najbardziej dramatyczny dzień dla mieszkańców stolicy, określany mianem czarnego poniedziałku. Niemieckie lotnictwo Luftwaffe przeprowadziło wtedy trwający 10 godzin nalot, w wyniku którego śmierć poniosło ok. 10 tys. ludzi.
Podpułkownik Wacław Lipiński, szef propagandy Naczelnego Dowództwa zwrócił się wówczas do gen. Tadeusza Kutrzeby:
„Nie wiążemy już nic i nikogo, jesteśmy już tylko wyspą, nie czekamy na żadną odsiecz, bo jej nie będzie, nic już nie jesteśmy w stanie zrobić. (…) Za tę obronę płaci Warszawa, płacą tak straszliwie jej mieszkańcy, na nich zwala się cały główny ciężar i okropność tej obrony. To, co dziś się stało, to jeszcze nie koniec, miasto zostanie zrównane z ziemią, a jeśli zostanie rozpoczęty atak i Niemcy przełamią naszą linię, jeśli wedrą się do miasta, nastąpi rzeź”.
Mimo to obrońcy Warszawy dzielnie walczyli z najeźdźcą. Dopiero zniszczenie pomp wodociągowych na Czerniakowie ostatecznie przesądziło o kapitulacji. Bowiem bez bieżącej wody nie można było gasić ogromnych pożarów.
Warunki poddania miasta zostały uzgodnione 27 września 1939 r. w szkole podstawowej w Sulejówsku, w której gen. Tadeusz Kutrzeba i płk. Aleksander Pragłowski spotkali się z dowództwem niemieckiej armii. Akt kapitulacji został podpisany następnego dnia o godzinie 13.00.