Awantury u Zygmunta
Sejmowe spory nie są wyłącznie domeną naszych czasów. Już za panowania królów elekcyjnych dochodziło do poważnych awantur między posłami, którzy często nie liczyli się nawet z autorytetem samego monarchy.
Codziennością na sejmach i sejmikach były wyzwiska i bijatyki, które rozgorzały wraz z wprowadzeniem zasady liberum veto. A urazić dumnego szlachcica nie było trudno. Przekonał się o tym Zygmunt III Waza, który od początku nie cieszył się popularnością wśród posłów. Pewnego razu odmówił im oficjalnego pożegnania ze względu na późną porę, proponując przełożenie ceremonii na następny dzień. Obrażeni szlachcice nie mieli jednak zamiaru czekać i bez słowa rozjechali się do swoich posiadłości.
Nic dziwnego, że już Krzysztof Warszewicki, jeden z członków poselstwa wysłanego do Henryka Walezego, pisał:
„Ci posłowie, których wy trybunami nazywać i z nimi równać lubicie. Jaka z nich korzyść i pociecha? Wybierają się kiedy chcą, jak chcą, na sejmikach, które sejm Rzeczpospolitej poprzedzać zwykły […] A niechże kto sprzeciwić się spróbuje, to go za nieprzyjaciela mają, krzyczą i nic nie sprawiwszy z sejmu się rozjeżdżają”.
To jednak właśnie za króla Zygmunta awantury podczas obrad miały być nadzwyczaj częste. Posłowie darli sobie nawzajem przedkładane dokumenty, a typową już sceną stało się obrzucanie zgniłymi jajkami. Monarcha z dynastii Wazów zmarł 30 kwietnia 1632 r., jednak nie zakończyło to sejmowych sporów, które miały towarzyszyć naszej rodzimej scenie politycznej przez następne stulecia.