Tajemnica Jaruzelskiego. Dlaczego ziemian-patriota oddał serce komunie?
Wszystko wskazywało na to, że młody Wojciech Jaruzelski będzie kontynuował rodzinne tradycje ziemiańskie i zostanie obrońcą wiary katolickiej. Na wskroś przesiąknięty kulturą szlachecką i patriotyzmem Jaruzelski w młodości szczerze nienawidził komunizmu. Kluczowy w tej przedziwnej przemianie był jeden moment.
Gdy 20 września 1939 roku Armia Czerwona zaatakowała Grodno, głównodowodzący sowieckimi siłami musiał mieć skonsternowaną minę. Niemal wszędzie indziej sowiecka inwazja na polskie Kresy nie napotykała większego oporu, ale Grodno przywitało najeźdźców kulami i butelkami z benzyną. Wobec szczupłości miejscowego garnizonu, mieszkańcy miasta postanowili wspomóc Wojsko Polskie w próbie powstrzymania Sowietów. Cywile budowali barykady oraz przygotowywali wyrabiane chałupniczo ładunki wybuchowe i zapalające. Jednym z obrońców był 13-letni Tadeusz Jasiński, któremu udało się trafić czołg butelką z benzyną. Niestety sowieccy żołnierze pojmali chłopca.
To, co nastąpiło później sprawiło, że Tadeusz Jasiński przeszedł do panteonu obrońców polskich Kresów. Sowieci przywiązali chłopca do pancerza czołgu i podjechali nim pod pozycje zajmowane przez cywilnych obrońców.
Tak przedstawiła tę scenę Grażyna Lipińska, dyrektorka zespołu szkół zawodowych w Grodnie, w swoich wspomnieniach pt. „Jeśli zapomnę o was”: „Śmiercionośna maszyna toczy się naprzód, a ja stępiała na wszystko lecę prosto na nią. Przeraźliwy zgrzyt… Czołg staje tuż przede mną. Na łbie czołgu rozkrzyżowane dziecko, chłopczyk. Krew z jego ran płynie strużkami po żelazie. Zaczynamy z Danką uwalniać rozkrzyżowane, skrępowane gałganami ramiona chłopca. (…) Widzę, jak uwolnione z więzów ramionka wyciągają się do nas z bezgraniczną ufnością. Wysoka Danka jednym ruchem unosi dziecko z czołgu i składa na nosze”. Chłopiec zmarł tego samego dnia, a jego symboliczna mogiła do dziś jest jednym z obowiązkowych miejsc odwiedzin dla Polaków wybierających się do Grodna.
Świadkiem potwornej masakry Polaków w Grodnie był 16-letni Wojciech Jaruzelski, który wraz z rodziną uciekał na wschód przed hitlerowskim najazdem i w drugiej połowie września trafił w sam środek walk polsko-sowieckich w tym mieście.
Jaruzelski na własne oczy widział przerażające działania Armii Czerwonej, która nie wybaczyła stawienia oporu. Widział, jak sowieckie czołgi masakrują Polaków, jak żołnierze Armii Czerwonej rozstrzeliwują cywilów. Przyszły dyktator Polski Ludowej doskonale rozumiał, z czym naprawdę wiązało się „wyzwolenie” Polski przez Związek Sowiecki. A jednak ten przesiąknięty ziemiańskim wychowaniem i kulturą chłopak już kilka lat później bez reszty oddał się komunizmowi. Co spowodowało tą – wydawałoby się niemożliwą – przemianę?
Skazani na molocha
„To bardzo ciekawy przypadek pokazujący, jak niesamowicie mogą się układać ludzkie losy” – mówi dr Paweł Piotrowski z Wojskowego Biura Historycznego, autor wielu prac na temat gen. Jaruzelskiego. „Można podejrzewać, że gdyby w 1939 roku Jaruzelski był parę lat starszy, gdyby walczył w Wojsku Polskim, to być może pozostałby wierny przedwojennej Polsce. Pochodził przecież z domu, który był programowo antykomunistyczny” – podkreśla historyk.
Właściwie trudno sobie wyobrazić model wychowania, który mógłby być lepszą „szczepionką” przeciw komunizmowi. Wojciech Jaruzelski przyszedł na świat w 1923 roku w rodzinie, której szlacheckie korzenie sięgają aż Średniowiecza. Ród z siedzibą w majątku Jaruzele na Podlasiu szczycił się herbem Ślepowron. Jak łatwo się domyślić w czasach stanu wojennego i WRONy stanowiło to pole do drwin z Jaruzelskiego – dyktatora, ale wracając do korzeni generała…
Przodek Wojciecha, Wacław Jaruzelski, żyjący na przełomie XVII i XVIII wieku poseł bielski, zasłynął swoim protestem na sejmie elekcyjnym 1704 roku. W trakcie obrad stanowczo sprzeciwił się wymuszonemu przez Szwedów wyborowi Stanisława Leszczyńskiego.
„Tutaj oddamy gardło za wolność Ojczyzny naszej; porąbcie mnie w sztuki, jeżeli chcecie, wolimy śmierć ponieść, niż przeżyć utratę swobód naszych” – krzyczał wówczas Wacław Jaruzelski.
Ojciec Wojciecha Jaruzelskiego Władysław bił się w wojnie polsko bolszewickiej, a dziadek Wojciech (to po nim dyktator dostał imię) był powstańcem styczniowym – władze carskie za bunt zesłały go na Syberię. Był tam więziony 8 lat.
Jaruzelski wychowywany był w kulcie odrodzonego państwa polskiego i wierności wierze katolickiej. Z przyjemnością służył do mszy jako ministrant. Od małego nasiąkał wszystkim tym, co stanowiło dumę kultury ziemiańskiej. Nie chodził do szkoły podstawowej, ponieważ był uczony w domu.
Po latach tak to wspominał w rozmowie z Robertem Walenciakiem w programie „Za kulisami PRL-u”:
– Wychował się pan w domu, w którym dominowały nastroje antyrosyjskie.
– Tak jest, w takim domu byłem wychowywany od najmłodszych lat. Nie tylko w domu, ale poprzez lektury, wtedy przede wszystkim czytało się to, co najbardziej poruszało uczucia patriotyczne i tym samym właściwie antyrosyjskie, czy antyradzieckie, bo to w jakiś sposób było tożsame. (…) Ojciec był ochotnikiem w wojnie 1920 roku, w słynnym oddziale zagończyka Feliksa Jaworskiego. Pamiętano, że w czasie wojny 1920 roku mój dziadek, ojciec mojej matki, w ostatniej chwili uniknął szubienicy. Oddział kawalerii polskiej przyjechał i go uwolnił. Także byłem naładowany tą antyrosyjskością, a tym bardziej antyradzieckością, tym antybolszewizmem. To się stopniowo jeszcze ugruntowywało przez rozmowy, lektury, kontakty i znalazło dalszy rozwój w czasie nauki w gimnazjum księży marianów na Bielanach”.
W gimnazjum ojców marianów Wojciech Jaruzelski zrobił coś, czego wstydził się w późniejszych latach, gdy przeszedł na stronę komunizmu. Jako nastolatek był harcerzem i w szkolnej gazetce „Jednodniówka” uczulał swoich kolegów, by dbali o ojczyznę jak Orlęta Lwowskie – dzieci, które nie wahały się ryzykować dla Polski własnego życia. W czasach stalinizmu wykrycie takiego „epizodu” mogło się skończyć bardzo źle dla Jaruzelskiego.
Wraz z wybuchem wojny, rodzina Jaruzelskich zaczęła uciekać na wschód i przez Grodno przedostali się na Litwę. Traf chciał, że cała rodzina – Wojciech, jego siostra oraz rodzice – zostali deportowani na Syberię w jednym z ostatnich transportów, jaki wyjechał z Litwy przed atakiem Niemiec.
Jaruzelscy zostali zapakowani do wagonu bydlęcego i wraz z innymi „podejrzanymi elementami” Sowieci wywieźli ich głęboko w czeluści Związku Sowieckiego.
Jak tłumaczy Lech Kowalski w swojej biografii Wojciech Jaruzelskiego „Generał ze skazą”, 18-letni ziemianin z Polski został zaprzęgnięty do jednej z najbardziej morderczych dla zesłańców prac czyli wyrębu tajgi.
Jaruzelscy trafili w wyjątkowo surowe i niedostępne miejsce: pracowali niewolniczo pośrodku Syberii w Górach Ałtajskich. To wtedy Wojciech Jaruzelski nabawił się ślepoty śnieżnej, której skutkiem była konieczność noszenia przyciemnionych okularów.
„Tam przecież jesień następuje już w sierpniu-wrześniu – wspominał Wojciech Jaruzelski. – Już zamarza rzeka. Już nie mówiąc o późniejszych miesiącach. Dochodzi mróz do 50 i więcej stopni. Praca w tajdze, głęboki śnieg, kilka kilometrów trzeba było iść do tego miejsca. To było bardzo trudne” – wspominał gen. Jaruzelski.
„Wydaje się, że właśnie wtedy w głębi ZSRR – mimo doświadczenia ze strony Sowietów potworności – Jaruzelski stwierdził, że Rosja jest takim molochem, iż Polacy są po prostu skazani na życiu w jej cieniu” – podkreśla dr Paweł Piotrowski.
Na Syberii zmarł ojciec Wojciecha Jaruzelskiego. 19-letni wówczas chłopak musiał zastąpić go w roli głowy rodziny, opiekując się matką i siostrą.
„Ktoś podmienił Jaruzelskiego”
Wszystko wskazuje na to, że Jaruzelski planował początkowo dołączyć do wojska gen. Andersa, ale po prostu nie zdążył do niego dotrzeć, tak jak wielu innych Polaków więzionych w Związku Sowieckim. W maju 1943 roku Jaruzelski otrzymał skierowanie do Szkoły Oficerskiej 1 Korpusu Sił Zbrojnych w Riazaniu. NKWD, widząc, że Jaruzelski poddaje się systemowi komunistycznemu, wytypowało go jako kandydata na oficera nowego, rodzącego się dopiero czerwonego wojska polskiego.
11 listopada 1943 roku, w 25-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości, 21-letni Wojciech Jaruzelski złożył przysięgę przed gen. Zygmuntem Berlingiem. W ciągu kolejnych 18 miesięcy przeszedł cały szlak bojowy 1 Armii Wojska Polskiego.
Z raportów jego dowódców wynika, że ten były ziemianin robił wszystko, by udowodnić swoją przydatność dla komunistycznej Polski.
11 listopada 1944 roku Wojciech Jaruzelski awansowany został na stopień podporucznika. Jego przełożeni nie szczędzili mu komplementów: „(…) jeden ze zdolniejszych i śmielszych oficerów. (…) w okresie bojów wykazał żelazną dyscyplinę, wykonując szybko i dokładnie wydawane mu rozkazy. (…) Zachowanie wzorowe. Cieszy się autorytetem swych zwierzchników i podwładnych.
Czy da się wskazać moment „przejścia” Wojciecha Jaruzelskiego na komunizm?
„Myślę, że Jaruzelski jeszcze w Rosji sowieckiej nie był przekonanym komunistą. Stał się nim dopiero po powrocie do Polski – przekonuje dr Paweł Piotrowski. I dodaje: „Jego ojciec zmarł w Bijsku na Syberii, matka z siostrą były jeszcze w ZSRR. Jaruzelski nie miał dokąd wracać – dom w Polsce został zniszczony. Postanowił wtedy przebudować swój światopogląd, stać się zupełnie nowym człowiekiem, do czego zresztą mocno zachęcał komunizm. Niektórzy śmieją się nawet, że w Rosji sowieckiej ktoś podmienił Jaruzelskiego. Ja jednak myślę, że była to autentyczna metamorfoza. O tym, że nie był koniunkturalistą świadczy dobrze fakt, że po drodze nie popełnił żadnego błędu. Nie można się było u niego przyczepić do czegokolwiek. Jaruzelski zresztą bardzo dbał o swoją reputację – nie pił alkoholu właśnie dlatego, żeby nie „chlapnąć” czegoś niestosownego. Bał się siebie samego po alkoholu…”.
Mimo że jego kariera w komunistycznym wojsku polskim nabierała rozpędu, Jaruzelski cały czas obawiał się, że jego ziemiańskie pochodzenie zostanie mu wypomniane, co mogłoby mieć dla niego tragiczne konsekwencje. Między innymi dlatego, by odsunąć od siebie wszelkie podejrzenia, ściśle współpracował z Informacją Wojskową, która uważana była za „UB do kwadratu”. Ta niezwykła gorliwość w służeniu reżimowi była dla niego bardzo opłacalna – Jaruzelski w wieku 33 lat był już generałem.
„Co ciekawe, w żadnym wywiadzie nie odpowiedział na pytanie, czy brał udział w zniewoleniu Polski. Takie pytanie w ogóle nie docierało. Nigdzie nie znalazłem takiej refleksji – mówi dr Paweł Piotrowski. „Dla niego była to walka o wyciągnięcie Polski z zaścianka, o reformy społeczne. Jaruzelski naprawdę w to wierzył, to nie była mimikra”.
Dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu „Kultura w sieci”.